|
TERRORYZM --
działalność małych, ekstremistycznych ugrupowań, które za pomocą zabójstw, zagrożeń śmiercią, mordów politycznych, porywania zakładników, uprowadzeń samolotów i innych podobnych środków usiłują zwrócić uwagę opinii publicznej na wysuwane przez siebie hasła, bądź też wymusić na rządach państw, w których działają określone ustępstwa lub świadczenia na swoją korzyść (np. zwolnienie więzionych terrorystów, okup itp.)
Encyklopedia Popularna PWN
N
iemal całym światem wstrząsnęła seria zamachów terrorystycznych w Stanach Zjednoczonych. Kilka grup zamachowców uprowadziło samoloty pasażerskie (wraz z pasażerami) i skierowało ich lot wprost na budynki Nowego Yorku oraz Waszyngtonu. W tym szaleńczym czynie zginęli sami oraz - oczywiście - wszyscy pasażerowie Boeingów oraz mnóstwo ludzi w finalnych budynkach.
N
ie był to wszakże pierwszy, ani też - ręce sobie poobcinam - nie był również ostatni tego typu zamach. Ten wzbudził tak wiele emocji, tylko dlatego, że to Stany Zjednoczone - kraj niejako nietykalny a wszechmocny i w s z e c h o b e c n y - drugie, że aż tyle ofiar, liczby bowiem w tym przypadku sięgają ponad 6000 na dzień dzisiejszy. W mniejszych zamachach, kiedy to zamachowiec obklejony materiałami wybuchowymi "eksploduje" w pełnej ludzi dyskotece ginie co najwyżej około 500 osób. To samo dotyczy, w podobny sposób wysadzonych w powietrze ambasad i innych budynków będących często celami tego typu ataków.
C
iekawej głowie nasuwa się pytanie: dlaczego oni to robią, co pcha ich do takich szalonych czynów, do odebrania sobie w tak arcystraszny sposób zycia, a przy okazji jeszcze zabrania ze sobą wielu innych istot, nie pchających się zupełnie na tamtem świat. Tutaj władze nasze kochane oraz wszechobecny motłoch zaraz potem, wykrzyknie iż były i są to przejawy choroby psychicznej, głupoty, tchórzostwa i wielu innych obelżywych i obraźliwych mniej lub bardziej przyczyn...
Czy możliweż to jednak, aby grupy terrorystyczne, liczące nieraz wiele tysięcy ludzi, składały się w istocie z niespełna rozumu wariatów?
Czyż nie jest tak, że na początku kłótni usiłujemy spokojnie acz stanowczo przekonać drugą stronę do swoich racji, których jesteśmy zupełnie pewni, a pod koniec, kiedy strona upiera się i upiera - a nieraz - co jest jeszcze gorsze - ignoruje nas zupełnie, nie ogarnia nas wreszcie wściekła pasja i nie mamy ochoty wydrapać stronie oczu... Teraz weźmy pod uwagę fakt, iż sprawa, której bronimy jest w każdym razie najwyższej wagi, jest sprawą dokładnie życia i śmierci, sprawą wychowania naszego i naszych ojców, od dziecka wpajanych i uznawanych wartości, najwyższej prawdy i wszelkiej świętości.
Jak daleko będziemy się w stanie posunąć przy obronie tychże wartości?
Czymże musi być ta wiara, która popycha ludzi do czynów takich jak spowodowanie własnej śmierci, w strasznym wybuchu rozpadającego się samolotu? Co myśli zdeterminowany człowiek, zamachowiec, terrorysta, na kilka sekund przed zderzeniem się z budynkiem, który stanie się za chwilę krótką jego grobowcem, człowiek który na trumnę wybrał sobie ogromny samolot osobowy Boeing 767?
Czy czuli choć cień strachu?
T
o zupełnie niesamowite, do jakich czynów może popchnąć człowieka religia. Celowo nie piszę tutaj, że Islam, tylko po prostu religia, mając na względzie między innymi również słynne wojny krzyżowe, te krwawe krucjaty dokonywane przecież przez chrześcijan. Ci sami chrześciajnie lata wcześniej palili na stosach kobiety, które zawistne sąsiadki posądziły o czary, bo krowa nie dała mleka. Rany - powie ktoś - nie te czasy kobieto! Jasne, zgoda, nie te czasy, ale idea taka sama. W imię Chrystusa czy Allacha, jaka różnica...?
"Gott mit uns" - taki napis widniał na paskach żołnierzy Hitlera.
Każde bóstwo wymaga krwawych ofiar, w Biblii aż się on nich roi...
Każde bóstwo jest z założenia czystą miłością, obiecuje życie wieczne, w zamian za wierną służbę i ofiary. Czy nasi żołnierze (z Westerplatte dokładnie) nie szli czasem czwórkami do nieba? A teraz uważa się za psychopatycznych szaleńców Muzułmanów, którzy wierzą że śmiercią samobójczą, dokonaną w imię Allacha zapewnią sobie miejsce w raju. A im więcej zginie przy tym niewiernych tym lepiej... oto wiara.
Przecież to zupełnie inna kultura, inny świat, niemal inne czasy właśnie. My tego nie ruzumiemy, my jesteśmy cywilizowani, mamy zaawansowane technologie, kto by się tam przejmował dokąd pójdzie po śmierci i w imię czego oraz w jaki sposób należałoby w takim razie umrzeć.
Wierzę, że ci ludzie nie chcieli wcale umierać, nie było to ich celem samym w sobie, na pewno woleliby żyć spokojnie we własnym niepodległym kraju, wyznawać własne wartości jakkolwiek wydają sie nam one dziwne.
Nie było im to jednak dane.
Myślę, że wtedy, tuż przed zderzeniem oni się modlili, modlili się pełni wiary, prawdziwej wiary do swojego boga, bo to on ich do tego czynu popchnął pośrednio. On obiecał im za to życie wieczne w raju, za oddanie życia w imię religii i wolności Islamu.
A Muzułmanie jak mało kto kochają i wielbią swego boga.
Oto Wiara.
O
czywiście, nie tylko religia bywa przyczyną samobójczych zamachów terrorystycznych. HAMAS (islamski ruch oporu) walczy co prawda z Allachem na ustach, ale głównym celem jest utworzenie niepodległego islamskiego państwa Palestyny, walczą więc o swoją ojczyznę.
HESBOLLAH (Partia Boga) walczy o usunięcie wszelkich obcych wpływów, silnie antyizraelska i antyzachodnia.
IRA (Irlandzka Armia Republikańska) powstała jako skrzydło partii, legalnego ruchu politycznego mającego na celu usunięcie Brytyjczyków (Protestantów) z Irlandii Północnej, w pewnym więc sensie również o swoje własne niepodległe państwo i religię katolickš.
ETA (Ojczyzna i wolność Basków). Ich celem jest utworzenie niepodległego kraju Basków, na pograniczu Hiszpanii i Francji.
O to samo walczą również Sikhowie i Świetlisty Szlak. Ci pierwsi o niepodległy kraj Sikhów ma się rozumieć, na terenie Indii. Drudzy zaś o niepodległy kraj Inków na terenie Peru. Oczywiście to zaledwie wierzchołek góry lodowej, nie mam pojęcia ile podobnych a mniej znanych organizacji istnieje, a ile dopiero powstanie.
N
ie każdy terrorysta z powyższych lub innej organizacji ma ochotę zginąć w zamachu samobójczym ale na pewno zginie chętnie w walce o swoje ideały.
Nigdy nie uda się wyplenić wszystkich zalążków terroryzmu na świecie, zamachowcy-samobójcy byli, są i będą, zawsze będą walczyć dla sprawy, niekoniecznie religii, wiara w szczytność swojego celu - jakikolwiek by on nie był, to też wiara. Czy to walka o niepodległość swojego kraju, czy choćby o prawa zwierząt, zawsze znajdą się chętni do oddania swojego życia w imię sprawy najwyższej wagi.
N
ie będę tutaj wypisywać, jak bardzo cierpię z powodu tamtej tragedii, jak bardzo solidaryzuję się z Amerykanami, którzy stracili bliskich, nie będę palić zniczy ani wpisywać się do żadnych Ksiąg Kondolencyjnych, zrobił to za mnie cały kraj - a i to niczego nie zmieni i nikomu życia nie zwróci ani nie podniesie tak naprawdę na duchu. Nie ma prawdziwej wiary - nie ma nadziei na spotkanie swoich zmarłych bliskich...
Chylę jednak czoła przed szaloną odwagą i głębią wiary tych znienawidzonych przez świat zamachowców, możecie mnie za to przekląć - proszę bardzo...
Elemes
|
|