|
Od dawna chodziłam z zamiarem uruchomienia takiego działu. W końcu co jak co, ale muzyka zawsze wzbudza w nas przeróżne emocje, od zachwytu do rozpaczy. Przeglądając Guestbook mogę wnioskować, że wielu sposród moich gości lubuje się w mrocznych gotyckich klimatach...
Ja nie przepadam za gotykiem, a dokładniej muzyką tego typu. Właściwie to bardzo delikatne określenie, bo w istocie mam na to wręcz uczulenie. Tak. Mam alergię na białe twarze, wymalowane na czarno oczy i nazwy w stylu np. Lacrimosa. Bolą mnie zęby i gniją ziemniaki w piwnicy kiedy słyszę czy też oglądam Anję Orthodox. Ratunku!
Zgadzam się z tym, co powiedział kiedyś mój mroczno-gotycki kochanek Emanuel, sam zresztą tworzący doom'ową i ponurą muzykę oraz poezję - w sztuce i to pięknej sztuce musi być coś smutnego. Oczywiście, nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Należę pod tym względem do rzeszy beznadziejnych romantyków-masochistów, co chyba nikogo nie dziwi i poza poezją Edgara Allana Poe, uwielbiam też smutną, wzruszającą muzykę. Jeśli jednak coś jest z góry nastawione tylko na beznadziejny smutek, uważam że to tzw. pospolita przesada, a ta, jak wiadomo nie jest zdrowa w żadnej dziedzinie. Przyczyna jest właściwie prosta. Gdybym zaczęła zasłuchiwać się w ponurym gotyku, zniknęłabym z tego świata zanim zdążyłaby skończyć się druga płyta. Najprościej mówiąc - boję się takiej muzyki. Nie przeczę, że jest ona piękna, ale ja nie chcę, nie słucham, nie dotykam...
Całe życie uciekam, lub raczej staram się uciec przed melancholią i depresją. Przed bladą twarzą i cieniami wokół oczu. To smutne piękno i tak zawsze mnie dogania. Znajduję je w każdym niemal rodzaju muzyki od klasyki do hip-hopu. Kiedyś z wściekłością rozrzucałam po pokoju płyty i próbowałam znaleźć jakąś muzykę, która mnie nie będzie dołować, choćby w najmniejszym calu - nie znalazłam. Jeśli nie chcę słuchać Backstreet Boys czy disco-polo - jestem zmuszona otaczać się smutnym pięknem. Interpretuję utwory i ich teksty po swojemu. Wiele z kawałków, które poniżej umieściłam nie ma oczywiście zupełnie nic wspólnego ze śmiercią, a już na pewno nie samobójczą. Są jednak w moim mniemaniu smutne, wręcz właśnie dołujące i co za tym idzie - piękne (niektóre to wręcz typowe wyciskacze łez) a o to właśnie chodzi. W jakiś sposób doskonale oddają moje własne wnętrze, moje uczucia czy odczucia. To wszystko, ma się rozumieć, zaledwie mały procent z tych wszystkich zasmucających i zarazem zachwycających mnie utworów... Z góry przepraszam za włożenie do jednego worka musicalu Andrew Lloyda Webera, Pet Shop Boys i na przykład King Crimson, może kiedyś jakoś to poukładam...
Na razie zamieszczam tylko teksty, choć to jasne że nie z samego tekstu składa sie utwór muzyczny:) nigdy na przykład nie przeżyłabym tekstów Jonathana z koЯn'a gdyby nie ratująca sprawę muzyka właśnie. Będę się starała z czasem umieścić również linki do jakichś mp3-ek, jeśli takowe znajdę w sieci.
|
|